wtorek, 4 września 2018

Minęło prawie 5 lat.

Bardzo długo nie pisałam, wiem.
Zaglądałam, publikowałam pojedyncze komentarze. I walczyłam z sobą. Będę uczciwa - walczyłam by zachować dystans, który jest niezbędny dla mojego psychicznego komfortu.
Te kilka lat temu podjęłam bardzo świadomą decyzję, iż ten blog będzie rodzajem świadectwa. Miejscem, gdzie osoby będące na pewnym etapie świadomości swojej historii znajdą we mnie wspierającego świadka.
Nazwa bloga, jego najważniejsze przesłanie pozostanie najważniejszą sprawą w moim życiu - to już wiem na pewno.
Kwestia "związku" z psychopatą była tematem wtórnym, przykrą konsekwencją. Opisanie tej części mojego życia miało charakter oczyszczający i jednocześnie miało pozwolić niektórym osobom "przejrzeć się" w mojej historii. Dla mnie ten temat jest już zamknięty i nie mam ochoty do niego wracać.
Ale temat walki z 4. przykazaniem jest dla mnie nadal bardzo istotny. Najważniejszy.
Mam świadomość tego, jak bardzo zmieniła się jakość mojego życia od czasu gdy zrozumiałam i zaakceptowałam fakt , że nie muszę kochać moich rodziców. Że to, iż nie czuję chęci przebaczenia im - jest OK; że to, iż unikam z nimi kontaktu - jest OK.
Zaakceptowanie moich odczuć pozwoliło mi rozpocząć nowe życie. Żyję teraz świadomie, jak nigdy dotąd. Z pewnością jestem lepszą matką.
Moja relacja z córką nigdy nie była lepsza i wynika to ze zmiany we mnie. Nie wystarcza mi już świadomość tego, jaką matką NIE CHCĘ być. Ja już wiem jaką chcę być i bardzo, bardzo się staram.

Od blisko roku jestem babcią. Mam najwspanialszego wnuka, którego kocham miłością bezwarunkową i bezgraniczną. Za to, że jest.
Wydarzyło się coś niesamowitego, coś o czym w książkach pisze Alice Miller - to uczucie, którym obdarzyłam wnuka wróciło do mnie ze zdwojoną siłą - do mnie babci, ale też do mnie - małego, niekochanego dziecka.
Każdego dnia coraz mocniej przekonuję się, że potrafię obdarzać normalną, zdrową miłością i jednocześnie obserwuję czego jako dziecko nie dostałam od swoich rodziców. Nie dostałam choć jak każde dziecko zasługiwałam. Dostaję to teraz od mojego wnuka, mojej córki, ale przede wszystkim - od samej siebie. Towarzysząc wnukowi w jego codzienności po raz pierwszy w życiu przeżywam (ja dorosła) tamte dziecięce emocje w taki sposób, w jaki powinnam je odczuwać wtedy. Zanurzam się w nich i czuję jak łagodzą mój ból.
Czasu nie cofnę, nie zmienię przeszłości ani moich rodziców. Ale siebie zmieniłam i jestem z tego niezwykle dumna.
Ogromnie żałuję, że nie miałam tej świadomości podczas wychowywania mojej córki jako małego dziecka. Pomimo szczerych chęci wiem, że popełniłam sporo błędów, chyba najważniejszym z nich jest to, że nie potrafiłam jej kochać miłością żywiołową. Taką, którą kocham wnuka. Staram się córce to wynagrodzić i chyba nieźle nam to wychodzi. Obserwowanie, że ona nie ma problemu z okazywaniem tej żywiołowej miłości swojemu synkowi jest budujące. Daje nadzieję, że łańcuch złych zachowań, przyzwyczajeń i złego wychowania udało mi się przerwać.
Po raz kolejny powtórzę słowa Alice Miller "Warto przeżyć dawny ból, aby się od niego uwolnić - dla życia". Nie tylko naszego, ale naszych dzieci i wnuków.

P.S.
Dla zainteresowanych - jestem po szczęśliwej stronie życia. Mam swoje mieszkanie, do którego wracam bez strachu i stresu, mam pracę którą bardzo lubię i czuję się w niej spełniona. Mam wspaniałą córkę i wspaniałego wnuka, którzy są moją wielką radością. Mam poukładane sprawy związane z moją przeszłością, co dało mi spokój.
I najważniejsze - mam siebie.

3 komentarze:

  1. Pani blog oraz Moje dwie głowy powoli otwiera moje równie mocno zaciśnięte powieki co kiedyś Pani. Przede wszystkim daje nadzieję na nowe lepsze życie. Jestem na etapie zgłębiania wiedzy w temacie. Wypadają kolejne trupy z szaf, spadają klapki z oczu, ale co najważniejsze to badam siebie. Obserwuje swoje uczucia, emocje i szukam przyczyn. Już nie wertuje stron internetowych i książek w poszukiwaniu rozwiązania dla mojego psychomeza i nie tłumaczę mu po raz setny dlaczego jego zachowanie jest niewłaściwe. Zaczęłam skupiać się na Sobie. Jestem moze na 1/10 drogi do wolności. Proszę trzymać za mnie kciuki.

    OdpowiedzUsuń
  2. Pamiętaj, że wszystko zależy od Ciebie. Trzymam kciuki

    OdpowiedzUsuń